zaraza zamęczyła bukszpany w ogrodzie
nie urosła nawet rukola brud osiadł na krzesłach
pomrowy rozmnożyły się niesłychanie
roznosząc śluz a potem susza pokonała wszystko
patrzyłam bezradna jak niszczeje w nas
jak płaczesz czułam złość aż wreszcie nic
gdyby wtedy wybuchła supernowa
jej fala uderzeniowa
byłaby wybawieniem