to moje powietrze które nabieram w płuca
ubrania rzucone na łóżko linie papilarne na klamce
splątane włosy gumka spinka kok filiżanka po kawie i książki
buty z odciskiem stóp grządka i kiełkujący tam szpinak
mój chaos – w nim zasypiam i wynurzam się do obowiązków
to moje ciało które już nie będzie rodzić
kości z bólem w okolicy L-S organy w prezencie od przodków
myśli których się już nie boję a na początku
byłam niewidoczna nawet pod mikroskopem
użyczono mi genów bym stała się kolorem oczu i linią ust
nie padły pytania o wady wrodzone nie dopełniły się złe proroctwa
zaczęło się wszystko moje (a ona zamiast nasciturus szeptała mi
córeczko)
jeślibym jednak
przyoblekła rybią łuskę zamiast atłasu niezdolna samodzielnie oddychać
leżała w stanie wegetatywnym czy chociaż raz nazwałaby mnie cudem
czy miałabym prawo zagnieździć się w jej życiu ukrzyżować nas obie
i odejść
by przeliczać różowe baloniki które każdego roku pośle mi w chmury
zaprawdę
kto chciałby snuć pępowinę pomiędzy sumieniami
niech najpierw idzie i służy bez wytchnienia
dzień i noc
widziałam
gdy ginie królowa umiera rój
Kilka moich wierszy zostało opublikowanych w numerze 1/2019 r Kwartalnika „Akcent”, co było jednoznaczne z moim debiutem na łamach pisma literackiego.
Jadwiga Graboś. Wiersze